Jak codziennie kupowałam chleb w piekarni, gdy pani
ekspedientka, młoda i ładna dziewczyna, zapytała mnie:
- Skąd ma pani taka
fajną torbę na zakupy?
- A dziękuję. Uszyłam sobie. Chce pani, to uszyję.
W oczach dziewczyny zobaczyłam zdziwienie.
- Jak to? Uszyje mi
pani? Naprawdę?
- Tak, tylko proszę mi dać troszkę czasu.
I tak po kilku dniach zaniosłam torbę, a że było duża
kolejka, dałam i czmychnęłam do domku.
I co? Okazało się, że trafiłam i z kolorami i wzorem.
Dziewczyna zadowolona, z uśmiechem bardzo mi dziękowała.
A ja mam „żywą reklamę” moich wyrobów. Hi hi
Materiał to grubszy len w ręcznie malowane róże.
W środku torba ma poszewkę z surówki.
Szkoda tylko, że nie przyłożyłam się do zrobienia porządnych
zdjęć.